Obserwatorzy

Problemy z obserwowaniem blogów? Oto rozwiązanie

Cześć!
Jak pewnie zauważyłyście znowu są problemy z gadżetem obserwowania blogów. Pewnie również widziałyście wysyp postów z rozwiązaniem tego problemu. Ale może ktoś nie widział i mu się przyda ten post :)

Otóż jeśli chcecie dodać blog do obserwowanych to wystarczy wejść w swoją listę czytelniczą i wcisnąć "dodaj". Potem wyskakuje nam okienko, gdzie należy wkleić adres bloga i już.


Ja sama wróciłam do konta na bloggerze, bo to z google+ mnie okropnie denerwuje i mam nadzieję, że naprawią obserwatorów. :/
Jeśli jednak Wy przeszłyście na konta google+, to wciąż serdecznie zapraszam do dodawania mnie do kręgów :) Tutaj jest link do mojego profilu, na którym postaram się publikować regularnie linki do nowych postów.

Przechodzicie w ogóle na googe+ czy twardo trzymacie się bloggera?
Buziaki!

Iwostin Purritin, krem na noc redukujący niedoskonałości

Cześć!
Uff, chyba z 10 minut mi się ładowały poniższe zdjęcia. 
W każdym razie widzę, że znowu się trochę opuszczam z postami, ale jednak klasa maturalna zobowiązuje (przynajmniej tak sobie mówię ;) ).


Tak czy inaczej dziś chciałam Wam pokazać krem, który naprawdę mnie zaskoczył. Do tego mogę dodać, że pozytywnie, co rzadko się zdarza!

Krem zapakowany w bardzo wygodną tubkę (o pojemności 40ml) z zamknięciem typu "klik", opakowanie bardzo ułatwia używanie.
Konsystencja produktu też nie sprawia problemów, łatwo się rozsmarowuje. Wchłanianie zajmuje kilka do kilkunastu minut (w zależności od grubości nałożonej warstwy), ale nie jest to dla mnie problemem w przypadku kremu przeznaczonego na noc.
Krem jest niezwykle wydajny, niby jest go niewiele, ale wystarcza na długo.
Zapach jak dla mnie jest neutralny, nie przeszkadza mi, choć nie pachnie różami. Po prostu pachnie kremem.
No i najlepsza część czyli działanie! Po pierwsze krem świetnie działa na wypryski, które już są na twarzy, przyspiesza gojenie. Mogłabym powiedzieć, że bardzo przyspiesza. Na drugi dzień niedoskonałości nie są już takie czerwone, krem je zasusza, co usprawnia proces znikania z twarzy. Rzeczywiście zapobiega też nowym wykwitom, kiedy kremu nie używałam zdarzały mi się one częściej. No i można go używać nawet na pewne podrażnienia, które zostają przez niego złagodzone. 
Mogłabym czyny pochwalne pisać na temat tego kremu. Powiem tylko, że używanie kremu marki Iwostin jest dla mnie pozytywnym doświadczeniem. 
Produkt kosztuje około 30 zł. Dostępny jest w superpharmie, w aptekach.




Uwaga! Jeszcze ze spraw organizacyjnych chciałabym Was prosić, żebyście mnie dodawały do kręgów na google+, na razie blogger znowu ma jakieś problemy z dodawaniem do obserwowanych. Jeśli korzystacie
z konta na google+ to zapraszam do obserwowania mnie przez nich a jeśli nie, to jutro postaram się dodać instrukcję, jak obejść te problemy. Mam nadzieję, że google+ się ogarnie i przestanie robić takie problemy :/

Znacie ten krem i inne produkty Iwostinu? Lubicie? :)
Buziaki!


Silikony, oblepiacze

Silikony są substancjami oleistymi, które mają za zadanie wygładzanie naszych włosów, ułatwianie ich rozczesywania. Budują powłokę ochronną na włosie, co sprawia wrażenie, że jest zdrowszy. Silikony chronią włosy przed uszkodzeniami mechanicznymi. Niektóre zmywają się samą wodą, inne odżywką, łagodnym szamponem, a czasem potrzeba SLS (Sodium Lauryl Sulfate).

Tabelka z wizaz.pl

ROZPUSZCZLNE W WODZIE 
- dimethicone copolyol 
- lauryl methicone copolyol 
- hydrolyzed wheat protein hydroxypropyl polysiloxane 
- silikony z PEG na poczatku - im większa cyfra występuje przy PEG tym większa jest jego rozpuszczalnośc w wodzie. PEG poniżej 4 jest nierozpuszczalny w wodzie.

NIEROZPUSZCZALNE W WODZIE, ŁATWO USUNĄĆ ŁAGODNYM SZAMPONEM (np. Facelle, Babydream) 
- amodimethicone
- beheonoxy dimethicone
- dimethicone 
- dimethiconol 
- phenyl trimethicone 

WYMAGAJĄCE SULFATES DO ZMYCIA
- simethicone 
- trimethylsiloxysilicates
- trimethicone 
- trimethylsilylamodimethic one 


ODPAROWUJĄCE Z WŁOSA, (do zmycia wystarczy odżwyka)
- cyclomethicone
- cyclohexasiloxane 
- cyclopentasiloxane 
- cyclotetrasiloxane
- octamethyl cyclotetrasiloxane

Niektóre włosy lubią zostać potraktowane czasem silikonami, ale moje akurat chyba doskonale sobie radzą bez nich. Dotychczas zauważyłam tylko poprawę ich stanu, nie widzę, żeby jakoś bardziej się niszczyły itp.

O wiele gorszym oblepiaczem jest polyquaternium. Polyquaternium nabudowuje się na włosie i o trudniej jest go usunąć. Sprawia, że włosy są obciążone. 
Jednakże czytając wypowiedzi ekspertów (do przeczytania tutaj) zdania są podzielone.
"Najbardziej problematycznym polyquatem jest Polyquaternium-10. Z jednej strony jest najbardziej efektywny w pielęgnacji włosów, z drugiej ma największą tendencje do nadbudowywania. Lepszym wyborem będzie Polyquaternium-7 lub Guar Hydroxpropyltrimonium Chloride."
 Zaś z drugiej strony:
"Polyquat 7 i 11 wydają się być najcięższe i najtrudniejsze do usunięcia, gdy nie używasz szamponu. Nie wydaje mi się, żeby Polyquaternium-10 był aż tak trudny do usunięcia. Chlorki dobrze sobie radzą z jego usuwaniem."
"Guar Hydroxpropyltrimonium Chloride jest interesującym składnikiem - świetnie odżywia, ale trzeba być ostrożnym, bo zbyt dużo może przekarmić włosy i spowodować puszenie"
Widać, że tak naprawdę nie mamy wielu wiadomości o tym jak zachowuje się Polyquaterium. W metodzie CG jest on odstawiany jako oblepiacz.


Może akurat któraś z Was wie więcej o tym składniku?
Buziaki!

Sweet secret, migdałowy balsam do ciała

Cześć!
Przepraszam, że się opuszczam w pisaniu postów, ale po prostu ostatnio czasu brak, a skończyły mi się posty na zapas i będę musiała przysiąść i się tym zająć ;)



Jak widać, dziś po lupę weźmiemy balsam, którego opakowanie bardzo przyciąga wzrok :)
Butelka zawiera 225 ml produktu, zamknięcie typu klik jest bardzo wygodne, jednak sama butelka jest zrobiona z tworzywa, które nie ułatwia używania. Kiedy balsamu jest już mniej, to naprawdę trudno go wydobyć, albo nagle wylatuje dużo za dużo.
Przechodząc do zawartości, dostajemy balsam o słodkim zapachu, ale po jakimś czasie robiło mi się już niedobrze od niego, bo jest intensywny i długo pozostaje na skórze.
Konsystencja jest w porządku, niezbyt gęsta, niezbyt rzadka, łatwo się rozprowadza. Zawiera takie małe, czarne kuleczki, które rozpuszczają się, gdy wcieramy krem.
Niestety, oprócz powyższych nie mogę go za nic pochwalić. Wchłania się dość długo, potem pozostawia parafinową warstwę, za którą nie przepadam.
Nawilżenia za bardzo nie ma, właściwie to wcale go nie ma. Jedynie warstwa parafiny pozostawia wrażenie miłej skóry. Dla mnie to jest o wiele za mało.
Cena jest niewielka, jakieś 13 zł. 

Podsumowując balsam jest miły, jeśli wystarczy nam miły zapach, jeśli liczymy na nawilżenie, to polecam zdecydować się na co innego.
Daję mu jeszcze plusa za nietestowanie na zwierzętach.



Znacie ten balsam? Albo inne balsamy Farmony?
Buziaki!


Coś do brwi - Inglot Soft Precision Eyeliner, Gordani gold Shaping Eyebrow Gel

Cześć!
Dziś chciałabym pokazać Wam, czym podkreślam moje brwi. Są one z natury dość rzadkie, do tego mam
"prześwity" z powodu dwóch blizn. Dlatego uznałam, że czymś muszę je wypełniać. Teraz nie wychodzę z domu bez podkreślonych brwi ;)
Najpierw zachłysnęłam się Aqua brow, ale ostatecznie uznałam, że nie muszę od razu tyle wydawać na jeden produkt i zdecydowałam się wypróbować inne możliwości.

Numerem 1 jest - Inglot Soft Precision Eyeliner nr 41


Kredka kosztuje około 20zł.
Jest średnio twarda, bardzo wygodna w aplikacji. Najpierw rysuję kilka kresek na brwi, potem rozcieram je pędzelkiem i daje to bardzo fajny efekt. Trzyma się jakieś 10 godzin, choć zdarzyło się, że odrobinę się wytarła.
Jest niezbyt wydajna, jak widać czas ją zatemperować, a niewiele razy jej używałam.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z jej działania.


Drugim produktem jest cień do oczu, który wygrałam w którymś rozdaniu.


Cień jest z małymi drobinkami, ale nie jest to zauważalne na brwi.
Bardzo wygodnie aplikuje się pędzelkiem, dobrze pokrywa prześwity w brwi, z jego trwałością jest całkiem dobrze, wytrzymuje cały dzień, ewentualnie odrobinkę się zetrze tu czy tam. Jest niezwykle wydajny, zużycie jest prawie niezauważalne, a wielokrotnie był już używany.


Przy użyciu zarówno kredki jak i cienia, utrwalam je żelem do brwi z Oriflame.



Dzięki żelowi brwi trzymają się w odpowiednim miejscu, włoski nie odstają na wszystkie strony i trzymają się kształtu, który im nadam.
Niestety nie mam zdjęć poglądowych, bo mój telefon nie łapie za dobrze takich rzeczy. Także jak ogarnę jakiś aparat, chętnie pokażę jak to robię, na razie musicie obejść się opisem :( 

A Wy jak podkreślacie swoje brwi? Robicie to w ogóle? ;)
Buziaki!


Niedzielny leń i wygrana w konkursie

Cześć!
Dzisiaj taka mała zapchaj dziura, ale złapałam lenia dziś i nie chce mi się nic robić. I tak zaraz muszę trochę przysiąść do nauki, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi ten post :)

W każdym razie dziś chcę Wam pokazać kilka nowości, a konkretnie nagrodę za wygraną w konkursie u aGwer :)


Pędzelek do eyelinera Maestro.
Kąpiel do skórek i panzokci BingoSpa - pierwszy raz zobaczyłam coś takiego, ale bardzo ciekawe, jestem już po jednym użyciu. Zobaczymy, jak się będzie sprawdzać :) 



Krem do rąk Green Pharmacy - niestety z parafiną, ale nie jest zły.
Róż Lovely Snowblusher - bardzo fajny :)
Pomadki P2 i Golden Rose - GR zdecydowanie wygrywa swoim czerwonym kolorem!
Eyeliner GOSH - nie polubimy się raczej
Kredka Yves Rocher - kolory, których raczej bym nie używała, ale mojej mamie się podobają, a i mnie może skłoni do próby użycia :)


Scrub do ciała - niestety parafinowa powłoczka bardzo wyczuwalna, ale ładnie pachnie. No i dawno nie czułam tej gładkości spowodowanej parafiną :p
Yves Rocher żel pod prysznic - raz użyłam na razie, zobaczymy, co będzie dalej


Orginal Source żel pod prysznic - bardzo się cieszę, bo chciałam wypróbować te żele, jeszcze nie używałam
Batiste suchy szampon - to też chciałam wypróbować już od dawna, jest nieźle, ale nie zaskoczył mnie tak, jak się tego spodziewałam
Odżywka Kallos - ciekawy produkt, jeszcze nie używałam
Mgieła do ciała Avon - Avonu nie lubię, ale ich mgiełki są wyjątkiem, chyba się polubimy :)


Paletka Lovely nude make up kit - już zdążyłam sobie ją kupić i bardzo lubię, ale ta też się nie zmarnuje
Wosk YC Home sweet home - piękny zapach, dzięki niemu cała paczka pachniała niesamowicie!
Vipera Artistic Manicure Set - wyglądają genialnie, nie mogę się doczekać próby!

Co myślicie o nagrodach? :)
Chciałybyście o czymś konkretnym przeczytać najpierw? :)
Buziaki!


Wibo eye liner - hit czy kit?

Cześć!
Dziś znów trochę z makijażu, nie mogłam się oprzeć, musiałam napisać o tym eyelinerze, który zrobił taką furorę w blogosferze.
(Zdjęcie kiepskawe, ale nie chciał się dać ładnie sfotografować)


Zacznę od jego niewątpliwej zalety - ceny. Eyeliner kosztuje 6zł, to właśnie skłoniło mnie do odłożenia mojego ulubionego tuszu i eksperymentu z taniochą.
Niestety w tym wypadku tańsze=gorsze. Tusz do kresek z Wibo może nie jest najgorszym, jaki w życiu widziałam, ale nie zaskoczył mnie pozytywnie.
Opakowanie jest zwykłe odkręcane, z wygodą trochę średnio, ale to już wydziwianie. Pędzelek jest niezły, pozwala całkiem precyzyjnie nałożyć produkt, ale co z tego, jeśli najpierw muszę go kilka razy "wycierać" o krawędź buteleczki, bo wybiera zdecydowanie za dużo tuszu.
Kiedy już wytarłam nadmiar produktu i robię kreskę, okazuje się, że są okropne prześwity i muszę malować drugą albo i trzecią warstwę, żeby dobry efekt uzyskać. Po wyschnięciu czerń jest taka sobie, szczerze mówiąc wygląda dość mdło, jeśli mogę się tak wyrazić.
Za to jeśli szukamy eyelinera, który będzie pękał i się kruszył, to jesteśmy w domu. Po wyschnięciu nie można otworzyć oka szerzej, bo kreska pęka i pozostają nieestetyczne ślady. W ciągu dnia odbija się się na skórze i kruszy wszędzie dookoła oraz rozciera jak tylko się da.

No podsumowując, nie mam pojęcia, co dziewczyny w nim widzą. Może trafił mi się jakiś lewy egzemplarz, ale naprawdę niewiele zalet w nim widzę.




Znacie ten eyeliner? Lubicie go?
Buziaki!

Soraya, Peeling morelowy


Cześć!
Mam małe zamieszanie, dlatego znowu może być trochę mniejsza częstotliwość dodawanych postów. Po prostu nie mam siły usiąść i napisać posta ;)
W każdym razie dziś o czymś, co bardzo polubiłam!



Skład:


Peeling zamknięty w wygodnej, miękkiej tubce o pojemności 150ml. Opakowanie z zamknięciem typu klik, ogólnie bardzo ułatwia użytkowanie.
Zapach nie jest zbyt mocny, ale wyczuwalny. Nie kojarzy mi się z niczym konkretnym i może nie jest szczególnie ładny, ale nie przeszkadza mi.

Konsystencja jest bardzo przyjemna, dość gęsta, dobrze rozprowadza się po skórze. Peeling ma wiele drobinek, które świetnie sobie radzą w roli zdzieraka. Nie należy on do delikatnych, ale niełatwo zrobić sobie nim krzywdę.
Peeling bardzo dobrze złuszcza naskórek, pozostawia gładką, promienną skórę. Kiedyś wstałam rano po dość ciężkiej nocy i moja cera miała niemalże ziemistą barwę, nie wyglądała zdrowo. Po porządnym peelingu wyglądała świeżo, była rozjaśniona i nie straszyła :)

Zauważyłam również zmniejszenie i rozjaśnienie wągrów na nosie.
Dodatkowo peeling jest całkiem wydajny, naprawdę nie trzeba go aż tak wiele, żeby wykonać porządny peeling całej twarzy.

Ogólnie peeling mnie naprawdę pozytywnie zaskoczył. Tym bardziej, że jego cena to około 12 zł.


Kiedyś nie lubiłam peelingów mechanicznych, ale dzięki temu konkretnemu doceniłam ich działanie. Dzięki temu czuję, że używanie kremów i maseczek ma większy sens, bo zbędny naskórek nie utrudnia dostępu dobrych składników. 


A Wy jakich peelingów używacie? Znacie ten z Sorayi? :)
Buziaki!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...