Według producenta
Odżywka wzmacniająca to wyjątkowe połączenie dwóch składników: Keraphyllu i olejku z owoców amli.
Jej bogata, kremowa formuła o natychmiastowo rozpływającej się konsystencji wnika bezpośrednio do wnętrza włosów uzupełniając naprawcze działanie szamponu Fructis Goodbye Damage. Po umyciu włosów szamponem nałóż odżywkę na całą ich długość i po kilku chwilach spłucz by włosy stały się mocniejsze od nasady aż po same końce.
Skład:
Jej bogata, kremowa formuła o natychmiastowo rozpływającej się konsystencji wnika bezpośrednio do wnętrza włosów uzupełniając naprawcze działanie szamponu Fructis Goodbye Damage. Po umyciu włosów szamponem nałóż odżywkę na całą ich długość i po kilku chwilach spłucz by włosy stały się mocniejsze od nasady aż po same końce.
Skład:
Według mnie:
Opakowanie bywa niezbyt poręczne, kiedy mam mokre ręce i próbuję wydobyć produkt, trochę ciężko mi to wychodzi czasami.
Cena jest niewielka, jakieś 8zł, często w promocji jest. Dostępność dobra, w drogeriach, w hipermarketach.
Zapach bardzo mi się podoba, jakby owocowy, lekko chemiczny, ale wciąż delikatny. Konsystencja dla mnie jest super, gęsta, bogata, łatwo się rozprowadza po włosach.
Działanie również jest bardzo dobre, włosy są nawilżone, miękkie, nie obciążone. Oczywiście nie ma co liczyć na obietnice producenta "Cofnij w 1 tydzień niemal rok uszkodzeń włosów, 10x mocniejsze na całej długości, 4x mniej rozdwojonych końcówek" - rzeczywiście włosy wyglądają zdrowiej i mocniej, ale bez przesady. A rozdwojonych końcówek niestety nie skleimy .
Mimo obiecanych gruszek na wierzbie, bardzo lubię tą odżywkę, dobrze działa na moje włosy i myślę, że będzie często gościć w mojej łazience.
P.S. Bardzo się cieszę, że liczba czytelników rośnie, obserwatorów jest coraz więcej. Dzięki Wam, moje drogie (bo chłopaków chyba tu nie ma? ;) ) mam powód by pisać, mam chęci, pomysły. Bardzo miło mi, że ktoś docenia moje starania :)
Pozdrawiam Was gorąco!
O może być fajna. Tak w ogóle, to przez długi czas unikałam odżywek Garniera, sama nie wiem czemu, ale przełamałam "lody" i kupiłam tą z olejkiem z awokado i spodobała mi się.
OdpowiedzUsuńObserwuję :))
ja kiedyś w ogóle omijałam Garnier, uważałam, że jest bee, ale okazuje się, że warto spróbować.
UsuńDziękuję :*
Kiedyś nie lubiłam Garniera, a teraz z każdej strony kuszą mnie właśnie odżywki tej firmy ;) co do obietnic producenta, to faktycznie brednie obiecują na tych opakowaniach. A osoby, które się nie znają, zobaczą reklamę i kupują, wierząc w nią ślepo. Szkoda, że droga do pięknych i zdrowych włosów nie jest taka prosta :D
OdpowiedzUsuńja wciąż marzę, że kiedyś wymyślą produkt, który sprawi, że włosy jak z reklamy, cud miód, ale to chyba na zawsze pozostanie w strefie marzeń :(
UsuńGratuluję czytelników! Miałam kiedyś odżywkę Garniera, ale chyba z zielonej serii...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Dzięki Patrycja :D
UsuńZielonej nie próbowałam, muszę sprawdzić, czy jakiś fajny sklad ma.
lubię odżywki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie, jeśli masz ochotę!
http://www.psychodelax3.blogspot.com/2013/10/mega-psychodeliczne-rozdanie.html
Dzięki za zaproszenie, zajrzę zaraz do Ciebie :)
UsuńNigdy nie używałam odżywek z garniera, ale ostatnio widzę, że wszyscy nimi kuszą :-)
OdpowiedzUsuńwarto wypróbować :)
UsuńZ chęcią będę wracała częściej. zapraszam do siebie bezowijaniawbawelne.pl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
bardzo mi miło, na pewno będę wpadała do Ciebie :)
Usuń